Z racji tego, że walneły mi plecy już po raz drugi w tym roku dostałam przymusową karę i zakaz wsiadania na konie. Pozostało mi tylko oglądanie jak inni jeżdżą moje maleństwa, albo ! Co gorsza przez najbliższe kilka tygodni pracować tylko z ziemi. co nie jest wskazane kiedy powinnam unikać nagłych ruchów i szarpania. O tak ! Widzę już tą lonżę z Khaillie, ręka tu, noga tam, a kręgosłup to by mi tyłkiem wyszedł. Dlatego Cathy jako starsza, bardziej doświadczona dostała blondynkę, a Merry siwke. Po spotkaniu rano umówiłam się z nimi na godzinę 12, a na 14 z kolei na rozruszanie ujeżdżeniowców. Spiłam kawkę, spaliłam petka i powoli udałam się na hale. Musiało oczywiście padać co potęgowało ból w plecach. W międzyczasie spotkałam Evana, który szedł akurat z *Crusnaderem z pastwiska.
A: Gdzie lecisz ?
E: Zabiorę dzieciaka na spacer w teren i na wypas
A: Jesteś pewien ?
E: W stu procentach
Evan mimo krótkiego okresu czasu, bardzo szybko przyswoił sobie, podstawowe zasady i reguły pracy z końmi. Ma fajne wyczucie jeździeckie, którego niektórym brakuje i świetną równowagę. W ciągu pół roku, z poziomu zero i braku styczności z koniem, aktualnie skacze do 120 cm, i odnajduje się w programach ujeżdżeniowych P. Uważam, że jest moim osobistym sukcesem. Wiadomo do umiejętności i techniki brakuje jeszcze doświadczenia, ale i tak jeździ bardzo czysto i lekko. Kiedy ja byłam skupiona wyjazdami na zawody, on w wolnym czasie się edukował. Przyznam, że na kilka szkoleń pojechałam z nim. Dlatego nie boje się powierzyć mu kilku koni. Między innymi dostał *Crusandera, który jest jego oczkiem w głowie. Przyznam, że znacznie poprawiła mu się równowaga, świadomość ciała i rytm, a wszystko dzięki pracy na lonży, którą wykonuje praktycznie codziennie lub 6 razy w tygodniu i treningach gimnastycznych. Evan jeździ na nim na treningach maksymalnie 80 cm, bo mówi sam, że nie chce go psuć. Jednak jeździ go zawsze z trenerem tak i technicznie. Wyższe parkury jeżdżą berajterzy albo ja kiedy mam czas. Widać, że robi z nim dużą pracę. Dodatkowo jeszcze zajmuje się naszymi gwiazdami. Rusza nadal *Requiem, aby nie było drastycznego przejścia między sportem a emeryturą i *Gerta z *Demolitionem. Ma 4 konie, a jest tak dokładny jak przy jednym... Codziennie gdy na niego patrzę, jestem pełna uznania i dumna, że jest sumienny, pracowity i całkowicie skupiony na swoich koniach. Koniec o nim bo się rozpisałam.
Wracając do treningu, przyznam, że znowu dziewczyny pobiły swój czas bo spóźniły się tylko 5 minut. Wynik powoli robi się zadowalający. Już na samym początku widziałam minę Cathy, niezadowolona i zrezygnowana, zaś Merry szczęśliwa, że ma konia na guziczki. Samo rozprężenie było dość drastyczne dla starszej dziewczyny. Widziałam, jak mruczy pod nosem i psioczy na Khaillie. Niestety jest to klacz bardzo dominująca, świadoma swojej siły i zawsze z innym pomysłem na każde zadanie. Schody zaczęły się przy pierwszych kłusach. Trudności w dojechaniu i rozluźnieniu klaczy, a w pierwszych galopach problem z rozjechaniem jej na ścianie. Po początkowych przebojach udało się stworzyć obraz w miarę współpracującej pary i nabrać lekkości w kłusie oraz porządnie rozciągnąć klacz na długich liniach w galopie. Nie powiem, byłam zdziwiona, że tak w miarę gładko poszło. Myślałam, że pierwszy wspólny trening tej pary skończy się ewakuacją z siodła.
A: Cathy ! Jak się jeździ ?
C: Już lepiej, ale z początku bałam się o własne życie.
A: Ciesz się, że nie dostałaś kopa przy czyszczeniu tak na dobry początek
C: No nie wiem, próbowała ale jestem zwinniejsza
Merry wybuchła śmiechem a Cath wysłała jej ostrzegawcze spojrzenie. Młodej amazonce rozprężenie siwki zleciało przyjemnie. Skupiłyśmy się na zachowaniu równowagi na kołach i stabilnym oparciu oraz dociążeniu w zakrętach, zaś w galopie dałyśmy się rozgalopować w niskim ustawieniu i rozluźnieniu aby uzyskać lepszą pracę grzbietu i zadu w dalszej części treningu.
Chwila stępa w nagrodę na luźnej wodzy dla obu klaczy, pilnując aktywnego chodu od zadu do przodu. Khaillie nawet coś tam przeżuła mimo stulonych uszu, a Anai potulnie węszyła nosem, stawiając nogi pod kłodę, Miałam w takim razie chwilę na ustawienie czegoś na rozgrzewkę i konkretniejszego. Na środku hali ustawiłam stacjonatę 80 cm, która później miała być okserem. Lekko po lewej 5 fouli stacjonatę z odskosami 110 cm a z lekkiej prawej stacjonata 120 cm ze wskazówką przed jak i po. Rozkłusowanie 5 minut i zagalopowania ze stępa. Zaczęłam od Secret Anai i Merry. Pierw po ósemce środkowa stacjonata. Najazd z prawego z lądowaniem na lewo, potem od razu najazd z lewego i lądowanie na prawo. Całą ósemkę powtórzyłyśmy od razu dwa razy pod rząd oddając 4 skoki. Kolejna Khaillie Theodore i Cathy. Z prawego wyjeżdżając z zakrętu, stopka. Klacz zaczęła się cofać więc kazałam jeszcze raz zagalopować i ją rozciągnąć wyjeżdżając z zakrętu, następnie skrócić na linii prostej 3 foule przed przeszkodą. Lekko wziąć na siebie i dojechać dosiadem w równym dociążeniu. Bardzo ładny najazd, po lądowaniu na lewo seria bryków i najazd z lewej i lądowaniem na prawo już bez problemu tak jak druga ósemka.
Kolejnym etapem była taka sama sekwencja najazdowa tylko z dodaniem stacjonat. Anai ładnie równo galopowała przez co Merry miała komfort manewru między przeszkodami. Stacjonata 80 cm z lądowaniem na lewo, wybicie w idealnym miejscu lecz mało pracy zadu. Pięć fouli na stacjonatę 110 cm z odskosami, dobre zebranie do wybicia, podstawiony zad i jakiś zauważalny baskil. Najazd z lewego na 80tkę troszkę był ścięty ale udało się wyprostować i dojechać klacz, lądowanie na prawo prosto na stacjonatę 120 cm ze wzskazówkami. Tutaj zdecydowanie lepsza praca zarówno konia jak i jeźdźca. Kolejna blondyna, zagalopowanie lekko opornie tak jak najazd z prawego na przeszkodę. Skok sztywna jak kłoda, po lądowaniu rozluźniła się jednak i lekko przegalopowała 5 fouli do przeszkody z odskosami. Ładny obrazek zachował się po stacjnonacie aż do kolejnej sekwencji. Stacjonata i druga ze wskazówkami, lekkie dodanie między przeszkodami i praca na drągu przyniosła zamierzony efekt. Mocne wybicie przez aktywną pracę zadu i dobre złożenie w czasie baskilowania, znacznie lepsze od Anai. Która de facto się zaokrągla w fazie lotu zaś Khaillie raczej jest koniem, który się łamie i mocno pracuje szyją ku dołowi ciągnąc pyskiem do przeszkody, Dwa różne konie, dwie różne techniki.
Następnym eteapem był ten sam schemat tylko ze środkowym okserem 110 cm a pozostałe przeszkody po 125 cm. I szczerze, to w końcu klacze skakały porządnie. Skupione, zwarte i pracujące każdą częścią końskiego ciała, a dla oka przede wszystkim lekkie w prowadzeniu i skoku. Dla dziewczyn w sumie też były o dziwo delikatne w jeździe. Po razie wykonała każda z par ósemkę całą i na tym zakończyłyśmy wspólny trening.
Odkłusowanie na luźnej wodzy po wykonaniu żucia z ręki i odstępowanie z powyginaniem koni po treningu już zostawiłam dziewczyną, a sama poszłam na kolejną kawkę i papierosa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz